Może zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tylko niektóre produkty spożywcze zawierają na swoich opakowaniach informacje o ich wartości odżywczej? Dlaczego niekiedy są one podawane w formie tabelek a czasem w formie (pionowego bądź poziomego) wykazu? Dlaczego raz znajdują się z tyłu a raz z przodu opakowania a do tego jeszcze często w różnych konfiguracjach (np. na jednym serku podaje się tylko kalorie, białko, węglowodany i tłuszcz a na drugim dodatkowo także ilość cukru, błonnika, skrobi czy cholesterolu)? Pytania niby pozornie bez znaczenia, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że coraz większą uwagę przywiązujemy (jako konsumenci) do zbilansowanej, ostrożnej i zdrowej diety, a etykieta jest najczęściej jedynym przekaźnikiem informacji o właściwościach odżywczych produktu, pomyślałam, że warto przyjrzeć się tej kwestii nieco bliżej.
Co na to prawo?
W świetle obecnie obowiązujących przepisów, zamieszczanie na opakowaniu produktu informacji o jego wartości odżywczej jest obligatoryjne tylko w kilku przypadkach, tj.:
– jeśli produkt został opatrzony oświadczeniem żywieniowym bądź zdrowotnym (np. „bez dodatku cukru” czy „wzmaga koncentrację”)
– jeśli produkt stanowi środek specjalnego przeznaczenia żywieniowego (np. dla niemowląt czy diabetyków)
– jeśli produkt został wzbogacony w witaminy lub składniki mineralne.
W pozostałym zakresie znakowanie wartością odżywczą jest dobrowolne i od producenta zależy czy takie informacje zmieści czy też nie. Oczywiście wszelkie odniesienia sugerujące szczególną wartość produktu to dodatkowy instrument pomocny w zachęceniu konsumentów do nabycia produktu, dlatego wielu producentów – zwłaszcza tych, których produkty są atrakcyjne z punktu widzenia właściwości odżywczych – decyduje się na taki zabieg.
Warto wskazać, że kwestią znakowania wartością odżywczą zainteresował się ostatnio także prawodawca unijny, który pracuje właśnie nad projektem rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności. Rozporządzenie to –kiedy wejdzie w życie – wprowadzi powszechny obowiązek znakowania żywności wartością odżywczą, która – prawdopodobnie – będzie zawierać wskazania dotyczące: wartości energetycznej produktu i ilości tłuszczu, nasyconych kwasów tłuszczowych, węglowodanów, cukrów, białek i soli zawartych w 100 g lub 100 ml produktu, ewentualnie poprzez wskazanie procentowej zawartości składników w danym produkcie. Tym samym regulacje obowiązujące w Unii Europejskiej zbliżą się do tych przyjętych w Stanach Zjednoczonych, gdzie (zapewne z uwagi na problem związany z otyłością i nadwagą) podawanie na produktach wartości odżywczej jest obowiązkowe już od 1994 r.
Co na to konsumenci?
Odpowiedzi na to pytanie starała się udzielić European Food Information Council (EUFIC), która przebadała zachowania konsumenckie w sześciu państwach unijnych (Francji, Niemczech, Węgrzech, Polsce, Szwecji i Wielkiej Brytanii). Badania wskazały, że wartość odżywcza plasuje się na 5 miejscu pod względem tego, na co najczęściej zwracają uwagę konsumenci (po cenie, dacie przydatności, instrukcji przygotowania i liście składników). Jednak średnio tylko 18% badanych regularnie zwraca uwagę na informacje dotyczące wartości odżywczej. Jeśli już jednak ktoś się tym interesuje, to najczęściej sprawdza przede wszystkim zawartość kalorii a w dalszej kolejności tłuszczu i cukru, co wskazywać by mogło, że unijnych konsumentów przede wszystkim interesuje smukła sylwetka. Co ciekawe, nieco bardziej „pro-zdrowotni” okazują się być polscy konsumenci, którzy więcej atencji przejawiają także w stosunku do substancji dodatkowych i witamin. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na stronie: http://www.eufic.org/
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }