Święta już tuż, tuż. U mnie wszystkie wigilijne potrawy już gotowe i czekają na kolację. W tym przygotowany na kilka sposobów karp. O karpiu od kilku lat przed świętami jest bardzo głośno. Jest głównym bohaterem wielu happeningów, apeli; jest też przyczyną bojkotów niektórych sklepów i punktów sprzedaży. Dlaczego?
Chodzi o zakup żywego karpia i transportowanie go w plastikowej torbie bez wody. Dla ryby to bezdyskusyjne cierpienie. Potwierdził to Sąd Najwyższy w słynnym już orzeczeniu sprzed dwóch lat (sygn. akt II KK 281/16), w którym stwierdził, że:
- naturalnym środowiskiem ryby jest środowisko wodne, a więc ryby powinny być transportowane i przetrzymywane tylko w środowisku wodnym
- transportowanie i przetrzymywanie ryb w pojemnikach pozbawionych wody, czy też przenoszenie ich w workach foliowych nie jest humanitarnym traktowaniem zwierzęcia i może wyczerpywać znamiona znęcania się nad nim
- uśmiercanie ryb winno odbywać się w sposób humanitarny polegający na zadawaniu minimum cierpienia fizycznego i psychicznego.
O wspominany wyrok Sądu Najwyższego walczyła niezłomnie mec. Karolina Kuszlewicz. Zapraszam do rozmowy z nią na slowlaw 🙂
To w kontekście prawa ochrony zwierząt.
A jak wygląda status karpia w świetle prawa żywnościowego? Czy taki żywy karp jest „żywnością” w świetle przepisów prawno-żywnościowych?
Odpowiedź brzmi: tak!
Zgodnie bowiem z prawną definicją żywności (zawartą w art. 2 rozporządzenia nr 178/2002) uznaje się za nią: „jakiekolwiek substancje lub produkty, przetworzone, częściowo przetworzone lub nieprzetworzone, przeznaczone do spożycia przez ludzi lub, których spożycia przez ludzi można się spodziewać. (…)” Natomiast za żywność (środki spożywcze) nie uważa się m.in.: roślin przed dokonaniem zbiorów ani „zwierząt żywych, chyba że mają być one wprowadzone na rynek do spożycia przez ludzi„. Karp pływający w sklepowym basenie to więc w świetle prawa jak najbardziej…. środek spożywczy.
Życzę więc wszystkim smacznego i humanitarnie potraktowanego karpia 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }