Wraz z rozwojem rynku produktów roślinnych, będących alternatywą dla produktów pochodzenia mięsnego, pojawia się pytanie, jak takie produkty powinny być nazywane. Chodzi tutaj o produkty nie tylko dedykowane weganom i wegetarianom, ale także tym konsumentom, którzy chcą ograniczyć spożycie mięsa, nie rezygnując jednocześnie z „mięsnego lub nabiałowego smaku”.
Pytanie nie jest bezpodstawne, biorąc pod uwagę nie tak dawne orzeczenie TSUE ws. Tofu Town (wyrok w sprawie C-422/16 Verband Sozialer Wettbewerb eV/ TofuTown.com GmbH), w którym Trybunał ograniczył możliwość stosowania nazw produktów mleczarskich zdefiniowanych w rozporządzeniu nr 1308/2013 takich jak „mleko” czy „jogurt” dla napojów roślinnych. Do kwestii tej wrócił pod koniec października także Parlament Europejski, który rozpatrywał nowelizację rozporządzenia nr 1308/2013 właśnie pod kątem wprowadzenia zakazu wykorzystywania w oznakowaniu roślinnych zamienników mięsa takich nazw jak: burger, kiełbasa, stek itp. oraz dalszego rozszerzenia ochrony nazw produktów mleczarskich. Co ciekawe, Parlament zajął odmienne stanowiska w obu tych przypadkach.
„Vege mięso”
W przypadku mięsa, Parlament odrzucił poprawkę, zgodnie z którą „nazwy, które podlegają pod art. 17 rozporządzenia nr 1169/2011 i które są obecnie używane w odniesieniu do produktów pochodzenia zwierzęcego i produktów mięsnych powinny być zarezerwowane wyłącznie dla produktów zawierających mięso. Nazwy takie obejmują w szczególności: stek, kiełbasa, eskalopki, burger, hamburger„. Oponenci tej poprawki podnosili, że taki zakaz („burger ban”) stałby w sprzeczności z założeniami strategii Europejski Zielony Ład oraz – będącej jej częścią – strategii „Od pola do stołu”, które to kładą nacisk na budowanie bardziej zrównoważonego systemu żywnościowego.
Pomimo jednak odrzucenia poprawki, stosowanie nazewnictwa zwyczajowo używanego w odniesieniu do produktów mięsnych nie jest zupełnie dowolne.
Po pierwsze, zastosowanie znajduje tutaj ogólny zakaz wprowadzania konsumenta w błąd (art. 7 rozporządzenia nr 1169/2011). Oznacza to, że każda etykieta produktu i kontekst użycia danej nazwy musi uwzględniać oczekiwanie przeciętnego konsumenta, który musi mieć jasność, że produkt, po który sięga jest produktem roślinnym.
Po drugie należy pamiętać, że nie każda taka „mięsna” nazwa może być faktycznie użyta. O ile bowiem takie określenia jak „kotlet” czy „kiełbasa” nie są prawnie zdefiniowane (określają raczej postać/formę produktu, a nie jego tożsamość), to wątpliwości mogą budzić już takie nazwy jak np. „wegańskie mięso”, „czy „roślinne podroby”, ponieważ nazwy te są zdefiniowane w rozporządzeniu nr 853/2004 (Zał. I pkt 1.1.), a więc potencjalnie mogłyby być objęte taką samą ochroną, jaką w ww. orzeczeniu przyjął Trybunał Sprawiedliwości UE w odniesieniu do „mleka”, „masła” czy „sera”. Choć w tym wypadku mogłoby powstać pytanie, czy faktycznie definicje z tego rozporządzenia mogą być uznane za równoważne do nazw, o których mowa w art. 17 ust. 1 rozporządzenia nr 1169/2011.
„Vege mleko”
W przypadku mleka i nabiału stanowisko parlamentarzystów było bardziej restrykcyjne. Przyjęta została poprawka rozszerzająca ochronę nazw produktów mleczarskich (tj. zmiana Załącznika VII, cz. III pkt. 5 rozporządzenia nr 1308/2013) w następującym brzmieniu:
Nazwy te są także chronione przed:
a) wszelkim bezpośrednim lub pośrednim handlowym zastosowaniem nazwy:
(i) dla produktów porównywalnych lub prezentowanych jako substytuty, które nie są zgodne z odpowiednią definicją;
(ii) w zakresie, w jakim takie zastosowanie wykorzystuje reputację związaną z nazwą;
b) wszelkiego rodzaju niewłaściwym stosowaniem, imitacją bądź przywołaniem, nawet jeśli skład lub prawdziwy charakter produktu lub usługi jest podany lub towarzyszą mu określenia takie jak: »styl«, »typ«, »metoda«, »rodzaj«, »imitacja«, »smak«, »zamiennik«, »jak« i tym podobne;
c) wszelkimi innymi wskazaniami lub praktykami handlowymi mogącymi wprowadzić konsumentów w błąd co do prawdziwego charakteru lub składu produktu.
Jaki taka regulacje będzie miała skutek?
Zakazane będą nie tylko takie nazwy jak „jogurt roślinny” czy „roślinna śmietana” (co już z pewnymi wyjątkami usankcjonowało orzeczenie Tofu Town), ale także takie nazwy jak “yogurt-style” czy wyrób „seropodobny”. W konsekwencji – inaczej niż w przypadku produktów zastępujących mięso – produkty roślinne zastępujące przetwory mleczne, nie będą mogły nosić żadnych określeń odwołujących się do takich produktów.
Tym samym ochrona nazw produktów mleczarskich zbliżyła się do daleko idącej ochrony, którą w obecnym stanie prawnym cieszą się już chronione nazwy pochodzenia i oznaczenia geograficzne żywności oraz napojów spirytusowych, wobec których analogiczne zasady obowiązują już od dawna (por. 13 rozporządzenia nr 1151/2012 oraz art. 21 ust. 2 rozporządzenia nr 2019/787). Taka analogia pozwoli niewątpliwie na korzystanie w odniesieniu do omawianych produktów z dorobku kryteriów, które do tej pory zostały ukształtowane w orzecznictwie i praktyce administracyjnej wobec chronionych nazw pochodzenia i oznaczeń geograficznych. Wątek ten rozwijam w tekście przygotowanym dla Food Faktów, pt. „Zasady znakowania roślinnych zamienników mięsa”, z którym można się zapoznać tu. Zapraszam do lektury 🙂
Więcej na temat znakowania produktów roślinnych można poczytać także w naszym raporcie opublikowanym na stronach w organizacji RoślinnieJemy.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }